08-11-2010 23:48
Landsknechci
W działach: jak marnuję czas, warhammer, wfb | Odsłony: 26
Podobno dział bitewniaków wraca do życia, chyba nie zaszkodzi pochwalić się swoimi dokonaniami w tym "polu", więc po kolei. Dawno, dawno temu zobaczyłem tego niusa:
http://polter.pl/Regiment-zolnierzy-zacieznych-od-Artizan-Design-w35612
Od tego czasu w Wiśle upłynęło sporo wody, ale w końcu udało się owych delikwentów zakupić, z myślą o wzmocnieniu moich imperialnych szeregów. Trochę złotówek to kosztowało, ale cena porównywalna z kosztem tandetnych do sześcianu plastików by GW, całkiem przyzwoity interes. Chyba figurki Artizana jeszcze u mnie parę razy zagoszczą. Modele są metalowe, bardzo solidne wykonane i jedyne co boli to "atak klonów" - szóstka identycznych żołdaków w dwudziestoosobowym oddziale wygląda średnio. Później pozostało ich tylko pomalować i zarazem dostać się na 4 rok studiów. To drugie się nie udało, a pierwsze? Oceńcie sami.
Na sztandarach mej armii jest już kogut, kawka i ze dwa orły, więc od tego skrzydlatego trendu nie zamierzałem odejść. Pewnego dnia, spacerując po Krakowie zobaczyłem to:
Paw wyskrobany w tynku, 1939 rok, krakowski modernizm, odlot. Na ile potrafię, postarałem się przenieść go na chorągiew, chyba wyszło przyzwoicie, choć "frihendy" moją mocną stroną nie są.
Tak na marginesie, ciekawe kiedy ktoś wpadnie na pomysł by zakryć tą ścianę styropianem, pokrytym akrylowym tynkiem barwy sraczkowato-łososiowo–żółtej?
Szkoda tylko, że z mechanicznego punktu widzenia, imperialni wojacy to mięso armatnie pokroju goblinów. W walce z jakimś Chaosem czy elfami każdego zabitego przeciwnika okupują pół tuzinem swoich, ale nie kurde! Czołgiem parowym nie zagram i basta! :D
http://polter.pl/Regiment-zolnierzy-zacieznych-od-Artizan-Design-w35612
Od tego czasu w Wiśle upłynęło sporo wody, ale w końcu udało się owych delikwentów zakupić, z myślą o wzmocnieniu moich imperialnych szeregów. Trochę złotówek to kosztowało, ale cena porównywalna z kosztem tandetnych do sześcianu plastików by GW, całkiem przyzwoity interes. Chyba figurki Artizana jeszcze u mnie parę razy zagoszczą. Modele są metalowe, bardzo solidne wykonane i jedyne co boli to "atak klonów" - szóstka identycznych żołdaków w dwudziestoosobowym oddziale wygląda średnio. Później pozostało ich tylko pomalować i zarazem dostać się na 4 rok studiów. To drugie się nie udało, a pierwsze? Oceńcie sami.
Na sztandarach mej armii jest już kogut, kawka i ze dwa orły, więc od tego skrzydlatego trendu nie zamierzałem odejść. Pewnego dnia, spacerując po Krakowie zobaczyłem to:
Paw wyskrobany w tynku, 1939 rok, krakowski modernizm, odlot. Na ile potrafię, postarałem się przenieść go na chorągiew, chyba wyszło przyzwoicie, choć "frihendy" moją mocną stroną nie są.
Tak na marginesie, ciekawe kiedy ktoś wpadnie na pomysł by zakryć tą ścianę styropianem, pokrytym akrylowym tynkiem barwy sraczkowato-łososiowo–żółtej?
Szkoda tylko, że z mechanicznego punktu widzenia, imperialni wojacy to mięso armatnie pokroju goblinów. W walce z jakimś Chaosem czy elfami każdego zabitego przeciwnika okupują pół tuzinem swoich, ale nie kurde! Czołgiem parowym nie zagram i basta! :D
14
Notka polecana przez: Drachu, earl, gan, karp, Maestro, Nadiv, Neurocide, Planetourist, Qball, quidamcorvus, Senthe, Szczur, WilliamWolfes, zegarmistrz
Poleć innym tę notkę